Komentarze: 3
Ehhh zleciał cały tydzień... Żyje w świecie nauki i sprawozdań... Inżyniera mi się zachciało. Nie mam czasu pobawić się nawet z małym. Ogląda bajki i bawi się klockami. Mój w pracy. Nowe stanowisko musi zostawać po godzinach cały tydzień, żeby się uczyć :/ Jego praca inżynierska nie napisana jak on się obroni kiedy prace trzeba wysłać już promotorowi? Nie ma siły. W zasadzie do nas też, bo zmęczony. Byliśmy na zakupach w środę pokupiliśmy małemu i chrześnicy prezenty na mikołajki no i konto puste :/ A byłam na rozmowie kwalifikacyjnej, ale porażka. Ponad godzina drogi w autobusie (z tym się liczyłam) no i cholerka + 40min tracić na mpk. W sumie dwie godziny drogi. Podstawa 900zł... a z prowizjami nie wiadomo jak to płacą... No porażka za daleko od małego dziecka. Jak to zobaczyłam to chyba źle wypadłam na rozmowie, bo nie zadzwonili. Raczej nie byłam aż tak zainteresowana - co pewnie dało się zauważyć. 450zł za żłobek + 200zł autobusy = zostaje 250zł a 11h mnie w domu nie ma - bezsensu. Dalej szukam... Myślałam, że A. jutro odpocznie i posiedzimy razem wieczorem po szkole to go wepchnęli na drugą zmiane :/ Tydzień porażka.